Tegoroczny czerwcowy długi weekend obfitował w wysokie temperatury, a na naszej trasie w duże przewyższenia.

W czasie całej podróży od stacji kolejowej w Szklarskiej Porębie do Zielonej Góry zrobiliśmy blisko 350 km, ze średnią prędkością blisko 16 km/h, a na rowerach spędziliśmy jadąc ponad 24h.

Nasza przygoda rozpoczęła się we Wrocławiu, kupiliśmy bilety na pociąg Kolei Dolnośląskich, który miał nas bezpośrednio dowieść do stacji Szklarska Poręba Górna. Jednak już na peronie część ekipy miała problem z wejściem, przewoźnik mimo sprzedaży nam biletów z rowerami nie przewidział, że na długi weekend może jechać dużo osób. Konduktor z uwagi na duży ścisk w pociągu oznajmił nam, że tym pociągiem nie pojedziemy … jednak nasza determinacja była ogromna i po 15 minutach udało się nam dostać z rowerami do pociągu. W pociągu fakt jest ograniczona liczba przewozu rowerów (z uzyskanych informacji ok. 8 rowerów), dziwił nas fakt, że nie możemy zostać zabrani, mimo iż nie było w pociągu żadnych rowerów, a miejsca dla rowerów zajmowali „zwykli” pasażerowie. Nie mniej udało się i jechaliśmy początkowo nie było łatwo, ale z każdą stacją robiło się luźniej.

Na wyjazd udali się Kasia Moskal, Helena Bielecka, Włodzisław Kurowski, Marek Wasiukiewicz, Krzysztof Iskra i Marcin Spitalniak

Pierwszym etapem jaki przyszło nam pokonać był przejazd ze Szklarskiej Poręby Górnej do Jakuszyc, jak się okazało łatwo nie było w szczególności w obrębie Szklarskiej Poręby, ale z bagażami daliśmy radę i po godzinie byliśmy już w Jakuszyckiej Leśniczówce. Tam wieczorem omówiliśmy plan dnia następnego i poszliśmy spać.


4 czerwca 2015 – przeprawa przez góry

Rano pobudka, śniadanie, wspólne zdjęcie i wyjazd. Planowaliśmy pierwszy etap pokonać pociągiem w okolice stacji Lučany nad Nisou, jednak okazało się że Czesi prowadzą remont trasy i musimy rowerami dojechać do Kořenova. Początek nie był trudny, wręcz przyjemny, bo zjazd do Harrachova z prędkością ponad 50 km/h był przeżyciem dla większości, hamulce przetrwały i przyszedł czas na podjazd. Do stacji Kořenov dotarliśmy chwile przed 9.00, oczekiwaliśmy na pociąg, który dowiózł nas do Tanvaldu, skąd już ruszyliśmy rowerami, byliśmy ok. 7,5 km od źródła Nysy Łużyckiej.

Na stacji drobny posiłek, przygotowanie rowerów do dalszej podróży i start. Już początek drogi pokazał jak dziś będzie wyglądać trasa (podjazdy i zjazdy). Na szczęście zjazdów było więcej, choć podjazdy były bardzo wyczerpujące. Po niespełna godzinie czasu byliśmy u źródła (Nová Ves nad Nisou) tam sesja zdjęciowa i jedziemy dalej. Podziwiając panoramę Jablonec nad Nisou udajemy się na południowy zachód. Kilka razy nieco zboczyliśmy ze szlaku, ale oznakowanie było całkiem dobre. Nie można tego jednak nic dobrego powiedzieć o czeskich kierowcach, którzy zachowywali się jeszcze gorzej niż polscy.

Od pewnego czasu towarzyszył nam widok na Ještěd, co mówiło nam że Liberec jest co raz bliżej. Liczyliśmy, że teren nieco się ustabilizuje. Nic bardziej mylnego, teren nawet pofałdował się jeszcze mocniej, do tego trasa do centrum miasta była bardzo pokręcona i poza szlakiem. W Libercu zrobiliśmy dłuższą przerwę na czeskie smakołyki i małe co nie co. Następnie zrobiliśmy zakupy i ruszyliśmy dalej w poszukiwaniu noclegu.

Po chwili dojechaliśmy do Nysy Łużyckiej i pięknej asfaltowej trasy wzdłuż rzeki, myślimy sobie jesteśmy w domu teraz będzie z górki. Jednak jeszcze w Libercu nasza trasa znów oddala się od rzeki i mamy kolejną wspinaczkę. Robiło się co raz później i trzeba było myśleć o noclegu bo nasz cel jakim był Hradek nad Nisou stawał się nierealny. Znaleźliśmy dość fajne miejsce nad rzeką i rozbiliśmy namioty, a część ekipy zajęła się grillem, który specjalnie na ten wyjazd skonstruował Marek.

Po wyczerpującym dniu pogratulowaliśmy dzisiejszej trasy i poszliśmy na zasłużony odpoczynek.

dystans: 85,89 km | średnia prędkość: 17:55 km/h | czas jazdy: 6:31:10


5 czerwca 2015 – w kierunku niemieckich tras

Drugiego dnia obudziły nas konie zaglądające do naszych namiotów. Pobudka o 7.00 i szykujemy się w drogę, dziś zakładamy pokonanie ok. 100 km, jednak wszystko uzależniamy od ukształtowania terenu. Pierwszym naszym celem jest miejsce styku trzech granic i przygraniczne miasto Zittau (łużycka Żytawa). Pierwszą atrakcje mieliśmy jak się okazało już po 30 minutach, zaczęła się jedna z najpiękniejszych niemieckich ścieżek. Zittau zwiedziliśmy przelotem, bo czasu było mało, a trasa daleka. W tych okolicach jedną z ciekawszych atrakcji były domy przysłupowe, które spotykaliśmy przy szlaku.

Kolejny nasz postój to Klasztor w Ostritz i uzupełnienie płynów, po chwili relaksu i pamiątkowej fotce jedziemy dalej, bo dopiero 35 km. A przed nami jeszcze Görlitz. Upał dawał się we znaki, zdecydowaliśmy się na obiad po polskiej stronie, dodatkowo zakupy zdjęcie na moście granicznym i jedziemy dalej. Z uwagi na zbliżającą się godzinę zero za jaką uznawaliśmy 20.00, zatrzymaliśmy się by zapytać o pole namiotowe. Pani w przydrożnej knajpie powiedziała, że za ok. 15 km jest ciekawe miejsce Kulturinsel Einsiedel. Czym prędzej ruszyliśmy, teren się wyrównał, a na czoło grupy wysunął się Włodzisław narzucając mocne tempo. Dojechaliśmy, miejsce naprawdę ciekawe, okazało się, że noclegi w domkach rezerwuje się tu nawet z rocznym wyprzedzeniem. Pole namiotowe było jednak wolne, cena 5,5 euro od osoby i prysznic :).

Wieczorem posiedzieliśmy przy ognisku i zaczęliśmy analizować dalszą trasę. Plan był prosty dojechać jak najbliższej Gubina, by wykonać to zadanie zdecydowaliśmy się na pobudkę przed 6.00.

dystans: 80,31 km | średnia prędkość: 17,98 km/h | czas jazdy: 4:28:53


6 czerwca 2015 – po niemieckiej stronie

Z uwagi na zapowiadane na dzisiejszy dzień upały, zdecydowaliśmy się na szybki wyjazd i południową „sjestę” kiedy słońce będzie najgorsze. Ruszyliśmy chwilę po godzinie 7.00, trasa początkowo przebiegała czasem przy rzece, czasem nieco dalej od niej. Było dość dużo drzew co ułatwiało jazdę, tempo było bardzo fajne i wynosiło ok. 20 km/h. Po przejechaniu 50 km dojechaliśmy do Bad Muskau, najpierw zjechaliśmy do polskiej Łęknicy na zakupy. Później objechaliśmy Park Mużakowski i po chwili przerwy ruszyliśmy dalej w trasę.

Naszym celem na przerwę była miejscowość Forst, liczyliśmy na kontynuowanie trasy w terenie częściowo zalesionym. Szczęście nie było po naszej stronie, trasa była blisko rzeki, ale niestety teren był mocno odsłonięty. Brakowało cienia i tempo nieco siadło, mimo to Forst był co raz bliżej. Po drodze spotkaliśmy kilka grup rowerowych, które zapraszaliśmy do Wrocławia. Dojechaliśmy do centrum Forst i szukaliśmy miejsca na posiłek, trafiliśmy do prowadzonej przez polaków restauracji i można było zjeść nawet ruskie :).

Po dwóch godzinach przerwy ruszyliśmy dalej, chcieliśmy dojechać do Gubina i gdzieś tam rozbić się. Zdecydowaliśmy się na camping przed Gubinem nad Deulowitzer See, po drodze mijaliśmy zjazd na znany nam z majówki – Peitz. Kusiło by skręcić jednak pogoda dała nam się mocno we znaki. Ok. 19.00 dojechaliśmy na camping i rozbiliśmy się. Niestety na terenie nie było miejsca z telewizorem i meczu w finale Ligi Mistrzów nie dało się obejrzeć. Orzeźwiliśmy się w jeziorze i po krótkiej kąpieli zjedliśmy kolację.

Pogratulowaliśmy sobie wyczynu i wspominaliśmy trasę, poszliśmy spać życząc sobie by burza jednak nas ominęła.

dystans: 117,89 km | średnia prędkość: 18,71 km/h | czas jazdy: 6:18:18


7 czerwca 2015 – powrót na polskie drogi

W nocy jednak przeszłą lekka burza, jednak rano namioty były suche. Niestety o poranku po długiej podróży, długo się zbieraliśmy i zabrało się na deszcz. Mimo wszystko zdecydowaliśmy, że trzeba się pakować i ruszać, ponieważ chcieliśmy jechać wcześniejszym pociągiem. Ruszyliśmy po niespełna półgodziny byliśmy w centrum Gubina. Pogoda nie napawała do jazdy, ale do pociągu było co raz mniej czasu. Na moście granicznym pamiątkowe zdjęcie i wracamy do Polski, krótka przerwa na kawę i jedziemy dalej.

Zdecydowaliśmy się na jazdę drogą krajową do Zielonej Góry, idealny asfalt pozwalał nam narzucić dobre tempo jazdy. Ruch był mały, więc nie utrudniał nam jazdy. Po drodze przerwa jeszcze na jedzenie i kręcimy dalej. Punkt docelowy osiągnęliśmy chwilę po 14.00, no i okazało się, że pociąg odjeżdża dopiero po 15, a nie jak w internecie po 14. To zdecydowaliśmy się, że należy uczcić naszą wyprawę i poszliśmy do cukierni po sernik :).

dystans: 69,58 km | średnia prędkość: 19,69 km/h | czas jazdy: 3:32:42


 Piękny szlak, początkowo wymagające góry, szybkie zjazdy i trudne pojazdy, ale z kilometra na kilometr trasa co raz ciekawsza z duża ilością ciekawych miejsc. Od Zittau trasa możliwa jest dla każdego. Odcinek w Czechach polecamy zaprawionym rowerzystom.

dystans całkowity: 346,88 km | średnia prędkość: 15,70 km/h | czas jazdy: 24:02:45


ROAD to Wrocław wspiera

Gmina WROCŁAW

Sklep Rowerowy SPORT-PROFIT