Pozytywnej decyzji dla Wrocławia dotyczącej wyboru miast-gospodarzy Euro 2012, należało się spodziewać od początku. W zasadzie ani razu nikt nie poddał pod wątpliwość pewnego udziału naszego miasta w tym turnieju. Smucą się dzisiaj Kraków i Chorzów. Obradujący w Bukareszcie Komitet Wykonawczy UEFA zadecydował o podziale miast 4:4.

Spekulacjom dotyczącym tego którym miastom przypadnie w udziale organizowanie Mistrzostw Europy nie było końca. 2 lata temu gdy dowiedzieliśmy się, że to Polska wraz z Ukrainą zorganizuje Euro wszystko wydawało się jasne – podział 4:4 był jedynym, który przychodził nam wtedy do głowy. Wzorem Belgii i Holandii (organizatorów Euro 2000) oraz Austrii i Szwajcarii (2008) mieliśmy podzielić się ze wschodnimi sąsiadami po równo. Każde państwo wyznaczyło po 6 miast: 4 główne i 2 rezerwowe. W Polsce były to odpowiednio: Warszawa, Gdańsk, Poznań, Wrocław, Kraków i Chorzów, a na Ukrainie Kijów, Lwów, Donieck, Dniepropietrowsk, Odessa i Charków.

Raporty UEFA dotyczące przygotowań poszczególnych miast-organizatorów zweryfikowały te plany. Rozgorzała dyskusja zarówno wewnątrzpaństwowa jak i ta na temat nierównego podziału miast między Polskę i Ukrainę. W ostatnim czasie coraz częściej można było słyszeć o proporcjach 6:2 dla Polski. Wynikało to z raportów – w przypadku Polski dominował kolor zielony (prace wyprzedzają harmonogram) a Ukrainy czerwony (poważne ryzyko zagrożenia). Nasz kraj górował w tabeli, Ukraina była na dole. Jeszcze niedawno minister sportu Mirosław Drzewiecki zadowolony pokazywał ów raport, a coraz większa liczba ekspertów skłaniała się ku faworyzowaniu Polski w wyścigu do Euro. Ukraina zarzuciła nam nielojalność i lobbowanie przeciw ich miastom w szeregach UEFA, oraz sugerowanie nierównego podziału miast.

Dziś spekulacje zostały ucięte – znamy wyniki. Polska, tak jak pierwotnie zakładano, zorganizuje turniej w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku i Wrocławiu. Jeżeli chodzi o Ukrainę UEFA nie podjęła ostatecznej decyzji. Wiadomo tylko, że chce zorganizować Euro w czterech ukraińskich miastach. Pewny może być tylko Kijów. Jeżeli w grudniu tego roku eksperci UEFA stwierdzą, że Charków, Donieck i Lwów zasługują na mistrzostwa, Euro odbędzie się właśnie tam. Charków awansował z listy rezerwowej kosztem Dniepropietrowska, który ostatecznie wypadł z gry. Jeżeli któreś z tych miast nie zdąży uporać się z kryzysem do grudnia, zostanie skreślone z listy a liczba miast organizatorów spadnie. Nie bierze się pod uwagę zastąpienia ich Krakowem i Chorzowem. Nie ma znaczenia to, że Kraków jest w tej chwili najlepiej przygotowanym do Euro miastem ze wszystkich dwunastu. Oficjalnie UEFA w tej sprawie powołuje się na pierwotną listę miast w której Kraków był tylko miastem rezerwowym. Władze grodu pod Wawelem są załamane. W zeszłym roku w ankiecie angielskich magazynów The Observer i The Guardian na najpiękniejsze miasto świata Kraków zajął drugie miejsce (po Singapurze) co było dużym zaskoczeniem. Dla krakowian jeszcze większym wydaje się utrata Euro, mimo tego, że od początku byli miastem rezerwowym.

Nie wiadomo dokładnie czym kieruje się Komitet Wykonawczy UEFA. Decyzja miała zapaść na podstawie postępów w przygotowaniach do turnieju. Wszystko sprowadziło się jednak do pierwotnej postaci, a Kraków z powodu wszelkich spekulacji przeżywa teraz ogromny zawód. Niejednokrotnie dano mu wielką nadzieję. W przypadku Chorzowa werdykt nie jest już tak zaskakujący.

Władze europejskiej piłki starają się być fair wobec obu krajów, dlatego też zdecydowały o równym podziale. Z tego najbardziej cieszy się Hryhorij Surkis – prezydent Federacji Piłki Nożnej Ukrainy. Najbardziej nie chciał, aby UEFA odgórnie narzuciła nierówny podział. Ma on jednak wielkie wpływy w strukturach Europejskiej Unii Piłkarskiej i można było się spodziewać, że nie pozwoli na cios dla Ukrainy jakim byłoby przyznanie Euro tylko dwum ukraińskim miastom. Należy pamiętać, że jest to człowiek, któremu w ogromnej mierze zawdzięczamy współorganizację trzeciego pod względem wielkości wydarzenia sportowego na świecie (po Igrzyskach Olimpijskich i piłkarskich Mistrzostwach Świata).

Czy istnieje nadzieja na to, że w przypadku gdy Ukraina nie zdoła zorganizować turnieju w 4 miastach będziemy mogli przejąć większą jego część? To egoistyczne, możliwe i zarazem mało prawdopodobne. Naszych sąsiadów w walce z kryzysem powinniśmy wspierać. Euro to nasze wspólne przedsięwzięcie od samego początku. Bez Ukrainy i lobbującego Surkisa nie mielibyśmy takiej siły przebicia. Jest to jednak możliwe – UEFA wielokrotnie rozprzestrzeniała informacje o nierównym podziale miast. Ale Ukraina zrobi wszystko by nadrobić zaległości. Kraków i Chorzów mają gwarancję ukończenia inwestycji, na Ukrainie większość środków może być przesunięta do budżetów miast starających się o turiej. Nasi wschodni sąsiedzi w dobie kryzysu są w o wiele gorszej sytuacji niż my, co wielokrotnie potwierdzało samo UEFA. Teraz, gdy 2 Ukraińskie miasta odpadły ostatecznie, mogą jednak postawić wszystko na jedną kartę.

A co z Wrocławiem? Co się zmieni? Jakie inwestycje zaplanowano na najbliższe lata? Czy będą one przynosić zyski po Euro 2012? Jakie korzyści popłyną dla miasta dzięki organizacji turnieju? Będziemy pytać, analizować, zastanawiać się, kontrolować. Już niedługo na naszej stronie pojawi się artykuł opisujący aktualny stan przygotowań Wrocławia do Euro 2012. W kolejnych zajrzymy do innych polskich miast i na Ukrainę. „Słowo o Euro” pojawiać się będzie mniej więcej co dwa tygodnie.