Jeszcze nigdy w meczu Śląska Wrocław z Polonią Bytom nie padła większa różnica bramek niż dwie. Tym razem Śląsk u siebie był bezkonkurencyjny – wygrał 3:0 i miał szansę na więcej.

W pierwszym tegorocznym spotkaniu Ekstraklasy na Oporowskiej publiczność nie zawiodła. Trybuny mimo niesprzyjającej aury były pełne. Śląsk odwzajemnił się kibicom wspaniałą grą.

Polonia dawała radę prowadzić ze Śląskiem równorzędną grę tylko przez pierwsze kilkanaście minut. Problemy już na początku meczu miał nasz bramkarz Wojciech Kaczmarek. Interweniował niepewnie, ale piłkę spod nóg napastników Polonii wybili obrońcy.

Potem lepsze wrażenie sprawiali gracze z Wrocławia – w 34. minucie było już 1:0. Bardzo aktywny na boisku był Przemysław Łudziński. To po jego podaniu Marek Gancarczyk skierował piłkę w pole karne, a ta odbiła się od Petera Hricko i padł samobójczy gol. Kilka minut później ponownie Łudziński podkręcił nieco temperaturę, jednak Sebastian Mila, do którego podawał, minimalnie przestrzelił obok słupka. Do końca pierwszej połowy wynik nie zmienił się, a warunki na boisku dyktowali gospodarze.

Przerwę w grze lepiej od Marka Motyki wykorzystał Ryszard Tarasiewicz. Bytomianie nadal nie mogli znaleźć sposobu na obronę Śląska. Wrocławianie spisywali się bardzo dobrze w każdej formacji mocno przeszkadzając gościom w skonstruowaniu choćby kilku celnych podań.

W 55. minucie Sebastian Mila uderzał na bramkę Peskovića z rzutu wolnego. Piłka wpadła do siatki, jednak po konsultacji z sędzią liniowym arbiter uznał, że kilku piłkarzy WKS-u było na spalonym. Zaledwie kilka minut później padł jednak kolejny, zasłużony gol, po wspaniałej akcji skrzydłem i podaniu Marka Gancarczyka do Przemysława Łudzińskiego, który dopełnił formalności i skierował piłkę w światło bramki z bardzo bliskiej odległości.

Mimo satysfakcjonującego wyniku w szeregach Śląska nie było widać rozprężenia. Wręcz przeciwnie, na bramkę Polonii przeprowadzane były kolejne akcje. Przyniosło to efekt osiem minut po drugim golu. Ponownie w rolach głównych wystąpili Gancarczyk i Łudziński. Była to niemal kopia akcji z 57. minuty.

Prowadzenie Śląska mogło być jeszcze większe. W 90. minucie Lukas Killar sfaulował Janusza Gancarczyka w polu karnym, ale jedenastkę źle wykonał Mila. Przestrzelił minimalnie obok słupka.

Przewaga Śląska w meczu z Polonią była bezdyskusyjna a zwycięstwo jak najbardziej zasłużone. Szkoda kilku niewykorzystanych sytuacji, ale najważniejsze są pewne trzy punkty.

Za tydzień podopieczni Ryszarda Tarasiewicza grają w Wodzisławiu Śląskim z Odrą.

Śląsk Wrocław – Polonia Bytom 3:0 (1:0)
Bramki: Peter Hricko (33. sam.), Przemysław Łudziński (57., 65.).