Wczoraj piłkarze Ryszarda Tarasiewicza zagrali bardzo ważny, bezpośredni mecz o czwarte miejsce w tabeli z Polonią Warszawa. Zapraszamy do przeczytania relacji i wypowiedzi zawodników.

Na ławce Polonii zadebiutował trener Bogusław Kaczmarek, który zastąpił na tym stanowisku Jacka Zielińskiego. Drużyna z Warszawy nie miała zbyt udanego początku rundy wiosennej. Nie wygrała żadnego spotkania, zaliczyła u siebie sromotną porażkę z ŁKS Łódź 1:3.

Na trybunach przy Oporowskiej zgromadził się komplet kibiców. Byli nawet i tacy, którzy wykupili miejsca stojące.

Czarne koszule już od pierwszego gwizdka stanowiły zagrożenie przy bramce Wojciecha Kaczmarka. Polonia grała ambitnie, twardo, nie dawała odebrać sobie pola gry. Sędzia tego spotkania Włodzimierz Bartos pokazał podczas całego meczu łącznie 10 żółtych kartek. Dwie z nich podyktował już w czwartej minucie. Daniel Gołębiewski dostał swoją za faul, Kaczmarek za kłótnie z sędzią.

Kluczowa dla wyniku meczu sytuacja miała miejsce w 7. minucie. Łukasz Trałka po wrzutce Majewskiego w pole karne zaskakuje Kaczmarka uderzeniem z linii pola karnego. Piłka odbija się najpierw od prawego, potem od lewego słupka, po czym szczęśliwie dla Polonii pada gol.

Od tego momentu gra Śląska poprawiła się. W 16. minucie mieli jak do tej pory najlepszą akcję na strzelenie bramki. Dośrodkowanie Mili z rzutu wolnego szło wprost na głowę Łudzińskiego, jednak lepszy okazał się Przyrowski. Chwilę wcześniej Sebastian Mila otrzymał żółtą kartkę za wznowienie gry bez gwizdka. Stało się jasne, że sędziowanie w tym meczu będzie podobne aż do samego końca.

W 20. minucie mogło być bardzo groźnie. Zamieszania w polu karnym Śląska i złego wybicia piłki nie wykorzystali Poloniści.

Większość gry w tej partii meczu toczyła się w środku boiska. Nie było to spowodowane słabą grą Śląska, lecz wysokim ustawieniem Polonii. Czarne koszule grały mocno pressingiem, podwajały krycie. Większość akcji Śląska toczyła się natomiast prawym skrzydłem.

31. minuta mogła się skończyć źle dla Polonii. Właśnie wtedy Przyrowski popełnił jedyny błąd w meczu. Wypuścił wyłapaną piłkę, ale w pobliżu nie było żadnego z graczy Śląska. 10 minut potem trybuny ożyły po bardzo ładnej akcji Śląska. Łudziński przedarł się z piłką w pole karne, ale po wybiciu jej przez obrońców Sebastian Mila wykonywał tylko rzut rożny. Po chwili sytuacja powtórzyła się, ale i tym razem nic z niej nie wyszło. Do trzech razy sztuka? Trzeci rożny dla Śląska, jeden po drugim. Tym razem piłkę pewnie wyłapuje Przyrowski.

Pod koniec pierwszej połowy Śląsk grał chwilę w przewadze. Na boisku leżał przez około minutę kapitan gości Radek Mynar. Wrócił chwilę potem, a w doliczonym czasie gry Śląsk przeważał, ale nie wykończył żadnej z akcji.

Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza. Od mocnego ataku Polonii. Żadna z drużyn nie zamierzała odpuszczać.

Aplauz na trybunach wybuchł w 56. minucie, gdy sędzia Bartos podyktował rzut karny dla Śląska. Drugą żółtą kartkę dostał też Tomasz Jodłowiec i w rezultacie zszedł z boiska. Powróciła jednak nieprzyjemna sytuacja w meczu z Polonią Bytom – WKS nie potrafił strzelić karnego. Wtedy nie miało to znaczenia dla wyniku meczu, teraz jednak mógł paść ważny gol wyrównujący. Tym razem nie strzelał Sebastian Mila, a Przemysław Łudziński. Piłka przeszła obok prawego słupka. Lepszej szansy na zremisowanie Śląsk podczas tego meczu nie miał.

W 58. minucie Sebastian Mila zdecydował się inaczej rozegrać rzut wolny – strzelił wprost na bramkę Przyrowskiego. Jednak nie mogło to zrobić krzywdy bramkarzowi Polonii. Minutę później atakowany przez Gołębiewskiego Kaczmarek z małymi kłopotami wyłapał wysoką piłkę. Kilka sekund potem Fojut miał dobrą szansę na wyrównanie, jednak piłkę podaną przez Łudzińskiego posłał wysoko nad bramką.

Trener Kaczmarek przeprowadził zmianę: Lazarevski za Gołębiewskiego. Zmiana defensywna sugerująca, że Polonia do końca będzie bronić wyniku już od 61. minuty.

Sebastian Mila biegał za dwóch, wszędzie było go pełno, jednak brakowało mu wykończenia akcji. W 71. zdecydował się na strzał z daleka. Pięć minut potem groźną akcję przeprowadzili goście. Wpadli z piłką w pole karne, jednak na szczęście wybili im ją obrońcy.

W 80. minucie wszyscy widzieli już piłkę w siatce. Minęła minimalnie prawy słupek po uderzeniu Mili i rykoszecie. Śląsk wywalczył rzut rożny. Do piłki skakało kilku graczy Śląska, ale każdy z nich minął się z nią minimalnie.

Polonia „zamurowała” swoją bramkę, tak że któremukolwiek z Wojskowych trudno było sforsować jej obronę. Podopieczni Bogusława Kaczmarka nastawili się na kontry. Sędzia przedłużył mecz o 4 minuty. W końcówce Śląsk próbował jeszcze zmienić wynik, ale bezskutecznie. Po zmianie Fojuta na Sobocińskiego zostaliśmy tylko z trzema obrońcami. Ostatnia akcja dla Polonii. Krótko rozegrany rzut rożny nie przynosi jednak rezultatu i sędzia Bartos zakończył mecz.

Gra Śląskageneralnie mogła się podobać, walczyli ambitnie, jednak obrona od początku miała problemy z zatrzymaniem Polonii. Wojskowi momentami nie mieli też pomysłu na wykończenie akcji. Zabrakło trochę szczęścia, które zaś dopisało Polonii przy pierwszym golu.

Kolejny mecz na Oporowskiej już w środę o 18.00. Śląsk zagra w Pucharze Ekstraklasy z Ruchem Chorzów. W sobotę oraz środę emocje reprezentacyjne – w el. Mistrzostw Świata 2012 Polska zagra z Belfaście z Irlandią Północną, oraz w Kielcach z San Marino. 4.04 mecz z GKS Bełchatów na wyjeździe, a kolejne spotkanie ligowe u siebie Śląsk zagra z Górnikiem Zabrze 11.04.

Wypowiedzi pomeczowe:

Sebastian Mila

Nie chciałeś wychodzić do karnego?
– Nie, nie. Ja jako kapitan zawsze będę podchodził. Jeżeli ktoś nie chce strzelać, jeżeli nie ma kandydata, ja po prostu podchodzę i strzelam. Dzisiaj „Łudi” postanowił strzelać i nie udało się.
To była jego decyzja?
– Tak, tak, oczywiście, to była jego decyzja. Ja zawsze jestem do dyspozycji a dzisiaj akurat „Łudi” się dobrze czuł i tutaj nie trzeba było nic wybierać.
Nie było tak, że powiedziałeś: „Nie, dziękuję”, po tej ostatniej historii?
– Nie, ja jestem kapitanem, muszę brać odpowiedzialność na siebie. Bez dwóch zdań.
Następnym razem ty się weźmiesz za strzelanie, czy też ten, kto się będzie czuł na siłach?
– Kto się będzie czuł na siłach. Jeżeli ktoś będzie chciał i będzie się czuł dobrze, to będzie to brał. Jeżeli nie, to ja to wezmę.
Zawsze ty jesteś pierwszy wyznaczony, jak to wygląda?
– Zawsze z „Dudim” byliśmy. Zawsze było tak, że któryś z nas strzelał obojętnie czy strzelił wcześniej czy nie strzelił. Tutaj było tak, że ostatnio nie strzeliłem karnego, więc postanowiłem dać możliwość „Łudiemu”. Zapytał czy się dobrze czuję, wziął i strzelił. Nie ma problemu, to trudno. Dzisiaj taki jest futbol. Nie uderzył, ale nie możemy go obwiniać za to, że to przez niego. Taki jest futbol niestety.
Nie ma takich sytuacji, że brakuje ci bardzo Dudka w środku pola? Właściwie wszystkie piłki sam w środku „ciągniesz”.
– „Dudiego” brakuje, aczkolwiek czekamy na jego powrót, bez wątpienia. Na Darka Sztylkę tak samo. To są piłkarze, którzy dają jakość drużynie i rzeczywiście ich brakuje, aczkolwiek ten mecz nie ułożył się tak jak chcieliśmy od początku, więc trudno było cokolwiek później zrobić.

Łukasz Trałka – Polonia (fragm.)

Jak to wygląda w szatni? Mówicie między sobą o mistrzostwie, czy to na razie jest temat zakazany?
– Przed sezonem dosyć głośno było, że „walczymy o mistrza”. Po tych trzech kolejkach troszeczkę nas sprowadzono na ziemię i staramy się teraz nie myśleć o tym tylko wychodzić na każde kolejne spotkanie i zdobywać trzy punkty, a zobaczymy jak to będzie się układało po następnych trzech, czterech kolejkach.
Poza mową nowego trenera wszedł też np. prezes Wojciechowski do szatni – „panowie, tak dalej być nie może”? Ktoś musiał wstrząsnąć zespołem?
– Nie wszedł do szatni, ale rozmowa z prezesem była. Wszystkich piłkarzy i trenerów. Rozmowa była widać mobilizująca i po tej rozmowie wygraliśmy mecz, także oby tak dalej.
Nie było postawienia sprawy na ostrzu noża, że jak coś się nie uda to kilku piłkarzy się może pożegnać?
-Nie, nie, absolutnie. Była to spokojna rozmowa.
Pan się tak długo mści na Śląsku za tego samobója sprzed pół roku.
– Pamiętam tą bramkę i powiedziałem, że jeszcze długo będę pamiętał. Wyrównałem Lechią na 1:1, teraz udało się strzelić na 2:1, także w tej mojej małej tabelce prowadzę. Na razie jestem jedną do przodu i oby tak zostało.

Przemysław Łudziński

Troszeczkę was stawka meczu sparaliżowała?
– Nie, nie, nie, my wiemy co chcemy grać przede wszystkim, a nie o co grać i to nas mobilizuje.
Nie jest tak, że nie potraficie grać przeciwko agresywnej grze rywali? Bo oni bardzo agresywnie na was wyszli.
– Tak, ale później my też żeśmy się postawili, dali silne warunki, zaczęliśmy ostrzej grać. Wydaje mi się, że Polonia też niezbyt dobrze wyglądała.
Czujesz jako napastnik, że dostałeś w porównaniu z jesienią, mniej piłek? Jest właściwie w środku pola tylko Mila i właściwie nikt poza nim w środku pola nie kreuje tej gry.
– Nie, nie mogę na takie tematy się wypowiadać. Wydaje mi się, że to jest między nami w szatni i nie ma co tutaj owijać medialnie, czy coś takiego.
Rzut karny, no i co się stało?
– No nie wykorzystałem, nie strzeliłem. Strzelałem w światło bramki i co tu dużo mówić. Pech tak chciał. Takie życie.
Mecz mógł się inaczej ułożyć, bowiem od straty gola to wy dyktowaliście warunki gry. W pierwszej połowie zaledwie dwa celne strzały w światło bramki, w drugiej sytuacji było więcej, od kiedy graliście w przewadze jednego zawodnika, ale wciąż zawodziliście przed bramką Sebastiana Przyrowskiego.
– No tak, troszeczkę tego szczęścia tam szczerze zabrakło, bo niewiele też brakowało po dobrych dośrodkowaniach, żeby wepchnąć tę piłkę do siatki.
Ten mecz był dla was spotkaniem, które mogło dać wam 4. pozycję w tabeli, mogliście wyprzedzić Polonię. Czołówka wam znowu uciekła. Szkoda tej straconej szansy, tym bardziej, że Polonia nie prezentowała niczego specjalnego.
– No tak, nie prezentowała się powiedzmy w tym meczu akurat za dobrze. Ale my się też nie skupiamy, że góra nam ucieka czy coś takiego. My się skupiamy tylko i wyłącznie na własnej grze. Chcemy grać jak najlepiej, zdobywać punkty, a poprzez ciężką pracę wydaje mi się, że sukcesy będą.
No ale Śląsk w tym sezonie mierzy w europejskie puchary, choć jest beniaminkiem.
– To znaczy to jest taka otoczka mediów, wydaje mi się. My mamy swój cel, który jest w szatni, o którym za dużo też nie rozmawiamy, na tym się skupiamy. Ale wiadomo, tą otoczkę zrobili dziennikarze, media, a wydaje mi się, że powinno być troszkę więcej cierpliwości właśnie z tej strony, bo będąc beniaminkiem i tak jesteśmy wysoko, a tak jak mówię, poprzez ciężką pracę wydaje mi się, że powinno być dobrze.