Mistrzostwa Świata w piłce ręcznej zaczęły się dla podopiecznych Bogdana Wenty od łatwo wygranego meczu z Algierią, potem był thriller z Rosją, który zakończył się happy endem, wczoraj punkty odebrała nam niepozorna Macedonia.

Algieria była właściwie sparing partnerem, nie odbiegała od naszej tylko przez pierwsze kilka minut spotkania. Nie robiła wtedy nic nadzwyczajnego – to nasi szczypiorniści z rzadka trafiali w bramkę, wychodzili na trzypunktową przewagę, by nic z niej nie pozostało. Potem jednak rozkręcili się i trzecia drużyna Afryki nie miała z nimi szans. Inaczej być nie mogło – Algieria to najsłabsza drużyna w całym turnieju, Polacy to wciąż aktualni wicemistrzowie świata. Inny wynik niż nasza wysoka wygrana byłby sensacją.

Szczypiorniści podeszli jednak to rywala z szacunkiem. Pierwszy mecz bywa najtrudniejszy, trzeba wejść w turniej, trochę pograć by nabrać pewności.

Polacy tej pewności nabrali, a w kolejnym spotkaniu przyprawili nas o ciarki na plecach. Mecz z Rosją zaczęli fatalnie. Popisywali się wysoką skutecznością celowania w poprzeczki i słupki, jednak piłka rzadko znajdywała drogę w światło bramki. Na przerwę Polacy schodzili przegrywając 11:14, choć patrząc na ich grę w obronie wydawało się, że i tak jest to najniższy wymiar kary. Mało kto wierzył, że wyjdą z tego pojedynku zwycięsko.

Do pracy wzięli się po przerwie. Załatali dziury w obronie, poprawili celność. Kluczowym momentem meczu była czerwona kartka dla Aleksandra Czernoiwanowa. Był on ważnym zawodnikiem Sbornej, a jego brak skutecznie wykorzystali biało-czerwoni. Nieziemskimi interwencjami popisywał się Sławomir Szmal. Obronił 18 z 40 rzutów wykonanych na jego bramkę i to głównie dzięki niemu po dramatycznej końcówce wygraliśmy 24:22. Popularny Kasa został ogłoszony zawodnikiem meczu

Polacy chyba za szybko zostali okrzyknięci jednymi z głównych faworytów do zwycięstwa w całym turnieju. Bez wątpienia stać ich na to, ale jak na ironię po wyczerpującym meczu z Rosją przyszedł ten wczorajszy, rozczarowujący, z Macedonią.

O tym, że Macedonia to nie byle jaki przeciwnik było wiadomo. Głośnym echem odbiło się to, że wyeliminowała z MŚ srebrnych medalistów olimpijskich – Islandczyków. Przed dekoncentracją ostrzegał Bogdan Kowalczyk, były reprezentant Polski w piłce ręcznej. Podopieczni trenera Wenty zdobyli pierwszy punkt w meczu, ale dalej szło im niepewnie. W ekipie rywali szczególnie groźny był Kirył Lazarow. Wbił Sławomirowi Szmalowi aż 13 bramek na 30 wszystkich zdobytych przez Macedonię. Odpowiadali mu Marcin Lijewski i Karol Bielecki, ale po trzydziestu minutach gry wynik był niekorzystny dla Polski – przegrywaliśmy 15:16.

W poprzednich spotkaniach biało-czerwoni grali lepiej w drugiej połowie. Okazało się, że nie musi być to regułą. Macedończycy odskoczyli na kilka punktów i udało się ich dogonić dopiero w końcówce meczu. Jeszcze na minutę przed końcem na tablicy widniał remis. Jednak Aluszowski popisał się lobem przerzucając piłkę nad Szmalem, a Polakom zostało tylko kilka sekund na rozegranie akcji. Na pewno w zdobyciu bramki nie pomogła fatalnie podana do Karola Bieleckiego piłka. Biało-czerwoni mogli rozegrać już tylko rzut wolny z miejsca. Doprowadziłoby to do remisu, który pozwalałby na pozostanie na pierwszym miejscu w grupie. Jednak to Macedończycy w ostateczności cieszyli się ze zwycięstwa i zostali autorami małej sensacji w naszej grupie.

Pozostaje nam tylko kibicować naszej kadrze. Kolejny mecz czeka nas jutro z Tunezją o 19.30, a ostatni mecz grupowy zagramy z Niemcami w czwartek o 17.30. Podopieczni trenera Wenty zajmują obecnie drugie miejsce w tabeli i nawet porażka w jednym z pozostałych meczów nie powinna przekreślić ich szans na udział w dalszej fazie rozgrywek, jednak będzie miała wpływ na to na jakich przeciwników natrafią.