Sporą niespodzianką zakończył się organizowany po raz pierwszy w Polsce Mecz Gwiazd PlusLigi. Gracze zagraniczni szybko i pewnie pokonali uważanych za faworytów Polaków 3:0 (23:25, 19:25, 19:25). MVP spotkania został Terence Martin. Wszystko to by pomóc siatkarzom w potrzebie to pierwsza tego typu impreza w Polsce, ale już zapowiadane są kolejne edycje.

Reprezentując całą drużynę obcokrajowców mogę powiedzieć, że bardzo się cieszymy, że wzięliśmy udział w Meczu Gwiazd PlusLigi, a co najważniejsze – że zwyciężyliśmy. Osobiście był to dla mnie zaszczyt, że zostałem wybrany przez polskich kibiców i mogłem wystąpić w Warszawie. Dzisiejsze spotkanie było formą zabawy, pewną odskocznią od rywalizacji ligowej i taka gra „na luzie” sprawiła mi dużą frajdę – powiedział MVP spotkania Terence Martin.

Na początku meczu minimalną przewagę mieli Polacy (8:7). Po przerwie bardzo dobrze w bloku spisywał się Łukasz Kadziewicz, który zdobył kilka punktów z rzędu (16:12). Chwila odpoczynku dobrze wpłynęła jednak na obcokrajowców, a szczególnie na Janne Heikkinena, który swoją zagrywką sprawił Polakom sporo problemów (16:16). Końcówka partii była bardzo wyrównana, ale ostatecznie więcej szczęścia mieli zawodnicy zagraniczni (25:23).

W drugim secie siatkarze prowadzeni przez Daniela Castellani’ego narzucili Polakom swój rytm i od razu uzyskali wysoką przewagę, którą systematycznie zwiększali (16:8). Set zakończył się wynikiem 25:19 dla gości.

Niemal przez całą trzecią partię przewagę na boisku mieli obcokrajowcy. Podopieczni Daniela Castellani’ego dominowali w każdym elemencie gry, grali o wiele bardziej finezyjnie, co przełożyło się na wynik seta – 25:19.

Skład Polaków: Paweł Zagumny, Mariusz Wlazły, Marcin Wika, Łukasz Kadziewicz, Robert Szczerbaniuk, Dawid Murek, Paweł Zatorski (l) oraz Daniel Pliński, Zbigniew Bartman, Paweł Papke, Paweł Woicki, Michał Bąkiewicz

Skład zagranicznych: Terence Martin, Jakub Novotny, Miguel Falasca, Stephane Antiga, Ihosvany Hernandez, Jane Heikkinen, Marko Samardzić (l) oraz Jurij Gladyr, Michał Masny, Mikko Oivanen, Olli Kunnari

Łukasz Kadziewicz

 Jeszcze trzy dni przed spotkaniem nie było wiadomo, czy narzekający na ból pleców Kadziewicz przyjedzie do stolicy by wziąć udział w pierwszym w historii PlusLigi pojedynku rodzimych i zagranicznych gwiazd. – Każdego sportowca coś boli. Miałem ostatnio drobny uraz pleców, ale to już poza mną. W Meczu Gwiazd trochę poskakałem, nic się nie odnowiło, więc wracam do gry na pełnych obrotach – powiedział chwilę po zakończeniu rywalizacji.

Ekipa polskich siatkarzy uległa reszcie świata 0:3, ale jak przekonywał nas Łukasz Kadziewicz, nie o wynik chodziło w tej konfrontacji. – Znacznie ważniejszą rolę odegrały promocja siatkówki i dobra zabawa. W tej kwestii przedsięwzięcie spełniło swoją rolę. Spotkaniu gwiazd przyświecał jeszcze inny, niezwykle istotny cel – pomoc materialna siatkarzom potrzebującym wsparcia. – Każda akcja, która może pomóc ludziom będącym w trudnej sytuacji ma sens i obyśmy się spotykali z podobnymi inicjatywami regularnie – podkreślił środkowy Trefla Gdańsk.

Drużyna zagranicznych graczy wystąpiła pod wodzą Daniela Castellaniego, który kilka godzin później został ogłoszony nowym selekcjonerem reprezentacji Polski.

Nigdy nie pracowałem z trenerem Castellanim, więc na dzień dzisiejszy nie mam o nim żadnej opinii – stwierdził Kadziewicz. – W tej chwili bardziej interesuje mnie mój klub i jego pozycja w tabeli. Znajduję się w takim, a nie innym miejscy w swoim życiu, w zespole który walczy o przetrwanie i jestem daleki od jakichkolwiek przemyśleń na temat reprezentacji.

Wypowiedzi po Meczu Gwiazd:

Paweł Papke (atakujący drużyny polskiej): Mecz Gwiazd był form

ą zabawy, ale porażka zawsze jest porażką, więc oczywiście szkoda, że nie udało nam się wygrać. Zawodnicy zagraniczni zagrali bardzo efektownie, a co najważniejsze efektywnie. Przez cały czas kontrowali przebieg gry i byli po prostu lepsi. My chyba podeszliśmy do tego spotkania za bardzo rozluźnieni. Mecz nie rozpoczął się po naszej myśli, przegraliśmy pierwszego seta, a potem trudno nam było wczuć się w grę. Nie pozostaje nam nic innego jak pogratulować kolegom zwycięstwa, bo zaprezentowali naprawdę fajną siatkówkę.

Stephane Antiga (przyjmujący drużyny zagranicznej): Cieszę się, że mogłem wziąć udział w tym siatkarskim spektaklu, przy tak wspaniałej publiczności. Pokazaliśmy dziś, że poprzez zabawę możemy zaprezentować dobrą jakość gry i mam nadzieję, że podobało się to kibicom.

Daniel Castellani (trener drużyny zagranicznej): Mecz Gwiazd PlusLigi był prawdziwym świętem siatkówki w Polsce nie tylko dla kibiców, ale także dla zawodników i trenerów. Publiczność stworzyła w Warszawie fantastyczną atmosferę i naprawdę świetnie się tutaj bawiłem. Dla trenerów każdy mecz to stres i presja wygranej, a dziś wszystko było na luzie i bardzo mi się to podobało.

Krzysztof Stelmach (trener drużyny polskiej): Ten mecz był bardzo wyjątkowy, zupełnie inny niż spotkania ligowe, które obarczone są dużym stresem. W Warszawie graliśmy dla czystej przyjemności i na pewno chcielibyśmy, żeby takie spotkania organizowane były co roku. Mam nadzieję, że właśnie za rok to Polacy okażą się lepsi.

Paweł Woicki

Pierwsze koty za płoty – mecz „All Stars” w polskiej siatkówce jest już historią. Niestety, dość krótką. Pojedynek między zagranicznymi i polskimi gwiazdami PlusLigi miało tylko trzy sety. – Nie traktowaliśmy tego meczu jakoś poważnie. Takie spotkania są po to, żeby grać dla kibiców. Czy ktoś wygra, czy nie – to nie ma znaczenia – powiedział reprezentacyjny rozgrywający – Paweł Zagumny. Myślę, że kibicom się podobało. – dodaje.

Zmiennik Pawła Zagumnego – Paweł Woicki, przyznał, że jednak nie wszystko wyglądało tak, jak chcieli tego sami „aktorzy”. – Spodziewaliśmy się troszkę większego luzu. Nie przyjechaliśmy tutaj grać napiętego spotkania, tylko chcieliśmy pobawić się razem z kibicami. Trochę nie wyszło, ale było to pierwsze takie spotkanie. Pewnie z meczu na mecz będzie coraz lepiej, zrobimy większe show, bo o to przecież w tym chodzi.

Sam Woicki przyznaje, że powodów słabszej postawy Polaków, trudno szukać w braku zgrania. W końcu skład, z małymi wyjątkami jak Szczerbaniuk, Zatorski czy Papke, był właściwie kadrowy! – Ewentualne problemy wynikały z braku koncentracji. – przyznaje częstochowski wystawiający. Ale miejscem, gdzie musimy się skoncentrować i grać na 100 procent jest liga i rozgrywki w pucharach. W takich meczach trzeba się przede wszystkim bawić razem z publicznością. Nic nie sprawiało nam trudności. Tak wyszło. Szkoda, że nie było 5-ciu setów i jeszcze paru efektownych akcji – dodaje zawodnik.

Do idei takich spotkań wrócą za to organizatorzy. Przynajmniej takie są zapowiedzi. Bo rzeczywiście – były głośne: i okrzyki dopingu w hali, i głosy zadowolenia po meczu, i pojękiwania tych, których w Arenie Ursynów zabrakło. Jednak pusto w hali bynajmniej nie było! Zawodnikom gratulujemy kibiców!

Zbigniew Bartman

Zbigniew Bartman, zawodnik zespołu Domex Tytan AZS Częstochowa, wygrał rozegrany tuż przed meczem gwiazd konkurs “siatkarskich gwoździ”. Polegał on na zaatakowaniu tak piłki, aby ta po odbiciu od parkietu poszybowała jak najwyżej.

szkoda że nie udało mi się wbić takiego klasycznego gwoździa po którym piłka dotyka sufitu. Chyba jednak i tak jakoś to dobrze wyglądało skoro zostałem zwycięzca. Po raz pierwszy wziąłem udział w takim konkursie, bo wcześniej takie różne wygłupy zdarzały się zazwyczaj po treningach. Fajna sprawa, że coś takiego jest organizowane. Może dołożyć jeszcze konkurs kto zaserwuje najszybszą zagrywkę itd.. Jest dużo możliwości zrobienia takiego siatkarskiego show – powiedział Zbigniew Bartman.

źródło: www.plusliga.pl