Podczas Siatkarskich Mikołajek w Hali Orbita mogliśmy spotkać się z wieloma polskimi olimpijczykami. Specjalnie dla nas udzielili kilku krótkich wywiadów. W części drugiej Dorota Bułkowska-Milej, Renata Mauer-Różańska i Paweł Rańda.

Danuta Bułkowska-Milej

Weronika Skupin – Jest pani rekordzistką Polski w skoku wzwyż. Zna pani jakąś polską lekkoatletkę, która byłaby w stanie pobić pani rekord?

DB-M – Szczerze powiedziawszy na dzień dzisiejszy nie, ale ubolewam nad tym, że tak długo to już trwa i chciałabym oddać poprzeczkę komuś innemu.

WS – Nie będzie pani szkoda?

DB-M – Nie, nie, wręcz odwrotnie, będę się cieszyła, bo to będzie znaczyło, że poziom polskiego skoku wzwyż poszedł do góry a nie na dół.

WS – Jak się pani bawi na naszych Mikołajkach?

DB-M – Super, uwielbiam wszelkiego rodzaju zabawy, gdzie są dzieci i mogę być razem z nimi.

Renata Mauer-Różańska

WS – Jest jakiś medal Igrzysk Olimpijskich, który jest dla pani wyjątkowy?

RM-R – Tych medali nie było aż tak wiele, bo trzy, ale każdy z nich jest szczególny i każdy zdobywa się inaczej. Wszystkie te medale są dla mnie bardzo cenne.

WS – Jest pani wciąż rozpoznawana na ulicy? Ludzie zaczepiają, proszą o autografy?

RM-R – Tak, często mi się to zdarza, szczególnie na podobnych imprezach jak ta dzisiejsza.

WS – Czy myśli pani o Igrzyskach w Londynie?

RM-R – Tak, często myślę. I myślę jak przygotować się do nich, aby dobrze tam wystartować.

WS – Jak podoba się pani inicjatywa Siatkarskich Mikołajek?

RM-R – Rewelacyjny pomysł, dużo młodzieży, dużo dzieci i także cieszę się bardzo dużą popularnością.

Paweł Rańda

WS – Kibice kojarzą pana głównie jako szlakowego srebrnej wioślarskiej czwórki z Pekinu, ale w swojej karierze startował pan też między innymi w dwójce razem z Robertem Syczem, a także w jedynce. Czy te doświadczenia dużo panu dały?

PR – Zdecydowanie. Jedynka wyrobiła mi charakter żeby się nie poddawać, nauczyła pracy w samotności, a pływanie z Robertem dało wiele cennych rad, które otrzymałem od niego, rzeczy, których się nauczyłem pływając z nim. Zaowocowało.

WS – Ile lat trzeba ciężko pracować, aby móc się cieszyć tak jak pan po zdobyciu olimpijskiego medalu? To co pan wyczyniał na mecie, to była euforia.

PR – Ja potrzebowałem czternastu, ale jeszcze nie wygraliśmy wspólnie z kolegami i dążymy do tego, żeby wygrać Igrzyska Olimpijskie. Mam nadzieję, że nam się to uda w Londynie.

WS – Wierzył pan w sukces? Nie byliście wymieniani w gronie faworytów.

PR – Tak, zdecydowanie tak. My wiedzieliśmy już przed Igrzyskami jak szybko ma nam łódka płynąć. Byliśmy w świetnej formie i wierzyliśmy bardzo w swój sukces. Opłaciła się ta wiara.

WS – Skąd się wziął pomysł, aby ogolić głowę po awansowaniu do półfinału?

PR – To było takie przyrzeczenie, które mi przyszło do głowy wieczorem przed półfinałem.

WS – Wioślarstwo nie jest popularnym sportem w Polsce mimo dwóch medali tegorocznych Igrzysk. Ma pan pomysł jak można by to zmienić?

PR – Przede wszystkim przez właśnie takie wyniki. To nie my do końca możemy to zmienić, a przede wszystkim mass media i mówię nie tylko o wioślarstwie, ale przede wszystkim o sporcie jako sposobie na życie, na wychowanie dzieci i młodzieży. Poprzez takie właśnie pisanie, takie szersze mówienie o dyscyplinach, które są zapomniane, bo sport w Polsce nie kończy się na piłce nożnej.

WS – Znalazł się pan wraz z kolegami z osady wśród 25 nominowanych na Sportowca Roku. Jak pan ocenia wasze szanse?

PR – Cieszymy się, że jesteśmy nominowani do dwudziestki piątki, ale nie spodziewamy się, żebyśmy byli w dziesiątce.

WS – Kogo zatem widzi pan jako zwycięzcę plebiscytu?

PRLeszka Blanika. Za to, że przez tyle lat potrafił udowodnić jakim jest wartościowym zawodnikiem. Za to, że kiedy na Igrzyskach Olimpijskich wszyscy mówili, że powinien wygrać, on wygrał i podołał temu, utrzymał to na barkach.

WS – Jak podobają się panu Siatkarskie Mikołajki?

PR – Są w porządku, jest bardzo fajnie.