Podczas Siatkarskich Mikołajek w Hali Orbita mogliśmy spotkać się z wieloma polskimi olimpijczykami. Specjalnie dla nas udzielili kilku krótkich wywiadów. W części pierwszej rozmowy z Haliną Aszkiełowicz-Wojno, Leszkiem Swornowskim i Mieczysławem Łopatką

Halina Aszkiełowicz – Wojno

Weronika Skupin – Brązowy medal z Igrzysk Olimpijskich w Meksyku wisi u pani w domu na honorowym miejscu?

HA-W – Nie wisi, jest opruszony pamięcią i śniedzią. Teraz mam ważniejsze sprawy niż sprawy zawodowe, ale zawsze wyciągam tą pamiątkę i pokazuję młodzieży, żeby udowodnić, że ciężka praca zawsze zostanie nagrodzona.

WS- Sądzi pani, że polskie siatkarki mają szansę osiągnąć duży sukces na Mistrzostwach Europy 2009 w Polsce?

HA-W – Tak, uważam, że tak. Naprawdę jest to dobry materiał, wymaga tylko oszlifowania. Myślę, że trener, który będzie z nimi pracował wyciągnie odpowiednie wnioski, wybór ma doskonały.

WS – Jaki wynik dzisiejszego meczu między Gwardią Wrocław i AZS Białystok pani typuje?

HA-W – Myślę, że Gwardia wygra, chciałabym żeby wygrała jak najszybciej, najwyżej oddając jednego seta Białemustokowi.

WS – Jak podobają się pani Siatkarskie Mikołajki?

HA-W – Nie spodziewałam się, że będzie takie zainteresowanie, cały czas rozdajemy autografy, że aż nie nadążamy. Jest to bardzo przyjemna impreza. Bardzo dużo olimpijczyków, wiem, że będą jakieś konkurencje, w których startować będzie np. Paweł (Rańda), który siedzi tutaj obok.

Leszek Swornowski

WS – Był pan zaskoczony srebrnym medalem polskich szpadzistów na Igrzyskach w Pekinie?

LS – Teoretycznie tak, bo zawsze medal to jest miłe zaskoczenie dla wszystkich.

WS – Podziela pan opinię, że takie zawodniczki jak Sylwia Gruchała czy Aleksandra Socha zawiodły w Pekinie? Że liczyło się na więcej.

LS – Nie, nie, nie. Na pewno nie zawiodły. Tą kategorią można powiedzieć, że każdy startujący zawodnik już zawiódł w momencie startu, prawda? A tak nie jest. Wyniki nie są, że tak powiem, wymierną rzeczą. Nie zawsze jak się startuje, to się zdobywa medale. Po prostu to jest sport, raz się wygrywa raz się przegrywa.

WS – Który medal ceni pan najbardziej?

LS – Zawsze medale olimpijskie są najcenniejsze, ale jednocześnie Mistrzostwa Świata też się stały dużym zaskoczeniem.

WS – Czy szermierka zmieniła się od czasu pana startów?

LS – Troszeczkę tak, jeżeli chodzi o technikę, którą wtedy ćwiczyliśmy. Zauważyłem, że jest mała różnica, ale zawsze jest to sport walki. Nie możemy się porównywać z aktualnymi zawodnikami. Gdybym walczył z nimi teraz, to czy byłbym lepszy czy gorszy, trudno powiedzieć. W ten sam sposób można porównywać, kolokwialnie mówiąc, czołgi do rycerzy. Kiedyś walczono na miecze, teraz walczy się czołgami.

WS – Co pana skłoniło do wzięcia udziału w Siatkarskich Mikołajkach?

LS – Chęć spotkania się z młodzieżą, może z przyszłą popularnością szermierki. Wszystko jest tutaj miłe.

Mieczysław Łopatka

WS – Polscy koszykarze nie pojawiają się często na Igrzyskach Olimpijskich, od czasu, kiedy odnosił pan reprezentacyjne sukcesy. Myśli pan, że to się szybko odmieni?

– Szansa jest zawsze, należy pokazać się na arenie międzynarodowej. Najlepsza ku temu okazja będzie w tym roku we Wrocławiu podczas Mistrzostw Europy. Tam trzeba będzie powalczyć, może nawet o medale.

WS – Jak się panu podoba na Siatkarskich Mikołajkach?

– Super, bardzo fajna zabawa. Wydaje mi się, że wszyscy są zadowoleni, a o to chyba w dzisiejszym dniu chodzi.