Dziś drugi dzień zmagań wielkiego siatkarskiego święta we Wrocławiu. Pierwsze starcie dzisiejszego dnia polki spotkały się z Tajlandią, która wczoraj potrafiła urwać seta Amerykankom, jak będzie dziś? Zobaczymy. Dziś troszkę więcej osób przyszło dopingować polkom, jednak do 100% wypełnienia wciąż daleko.

Pierwszego seta polki rozpoczęły w innym niż wczorajsze ustawieniu. Anię Barańską zmieniła Milena Rosner. Od początku polki traciły kilka punktów do rywalek i to one prowadziły 8:7, 13:10. Dopiero, gdy na parkiecie pojawiła się Barańska to gra zaczęła wyglądać lepiej. W tej partii częściej o wyniku decydowały błędy a ich więcej popełniały przyjezdne (11 błędów).

W drugiej partii przeważały ponownie zawodniczki z Tajlandii i to one prowadziły cały czas w tej partii. Tylko 4 błędy polek, ale to było niewiele na skuteczne i pewne siebie rywalki. Zespół z Azji grał skutecznie i równo co zaowocowało zwycięstwem w partii numer 2.

Po 15 minutowej przerwie konkursowej, polskie siatkarki grały lepiej. Zupełnie inaczej niż to miało miejsce wczorajszego popołudnia. Kasia Skorupa rozdzielała równomiernie piłki, jednak nad siatką królowały głównie wrocławianka Joanna Kaczor (12 punktów) oraz kapitan reprezentacji Milena Rosner (13). Polki w tej partii zwyciężyły do 18 i były bliskie wywalczenia pierwszego zwycięstwa w tegorocznej World Grand Prix.

Set czwarty miał podobny przebieg do pierwszej partii. Początek wyrównany, później odskakują Tajlandki, później zryw polek. Zespół Tajlandii jeszcze wyrównał 19:19, Polki znów odzyskały prowadzenie i wszyscy już byli pewnie jest zwycięstwo. Jednak nic mylnego rywal nie poddał się, zwyciężył tą partię 25:23 i o wszystkim decydował piąty set.

Tu kibiców zaskoczył Marco Bonitta od samego początku, w miejsce Skorupy pojawia się Godos, która jeszcze nie grał w turnieju. Zespół rozpoczyna decydującą partie na stojąco 0:4, 0:6 to nie świadczy dobrze o polskiej sile. Później nie było lepiej i ostatecznie skończyło się nokautem, którego nikt nie był w stanie wytłumaczyć.

Marco Bonitta, trener reprezentacji Polski: Graliśmy do stanu 23:21 w czwartym secie, a potem polskiej drużyny nie było na parkiecie. Ciężko jest mówić o przyczynach porażki, muszę porozmawiać z drużyną. Nie wiem, co się stało w piątym secie, że zagrały tak słabo. Możemy grać lepiej, niż w turnieju we Wrocławiu. Ta drużyna powinna pokazać więcej niż to, co pokazała tutaj.

Milena Rosner, kapitan reprezentacji Polski: Chciałabym pogratulować gry zespołowi Tajlandii, który grał bardzo techniczną i kombinacyjną siatkówkę. Bardzo dziś chciałyśmy wygrać, ale nie byłyśmy w stanie zatrzymać blokiem ich ataków. W piątym secie dało znać o sobie zmęczenie i pewien brak koncentracji. Chciałyśmy sprawić dziś niespodziankę kibicom, ale się nie udało. Zespół z Tajlandii, turniej po turnieju i rok po roku gra lepiej i nabiera doświadczenia.

Marcin Spitalniak